fot. ilustracyjne/fot. prezydent.pl / Grzegorz Jakubowski/KPRP

Andrzej Duda dał się poznać jako najwyższej klasy urzędnik. To znaczy dałby się jako taki poznać, gdyby był rzecznikiem rządu w Kijowie. Tymczasem jest prezydentem III RP i to już jest dość poważny problem. Dla nas.

W czasie trwającej ponad rok wojny rosyjsko-ukraińskiej państwo na ziemiach polskich okazywało w ogóle nowy poziom szaleństwa. W pierwszych kilku tygodniach wypowiedzi polityków w Warszawie mocno sugerowały, że to nie Ukraina, ale Polska i NATO zostały napadnięte, a my musimy bronić się przed najeźdźcą. Że „jest wojna”.

Wszelkie krytyczne komentarze na jakikolwiek aspekt dotyczący Ukrainy kwitowano „ruskoonucyzmem”, który wcześniej był tylko durną odzywką fanatycznych czytelników mediów Tomasza Sakiewicza i nikt normalny nie brał tego na poważnie. Niedopuszczalna była również wszelka krytyka działań i wypowiedzi rządu wobec Ukrainy i Rosji. Zapanowała doktryna, że wszystko co ukraińskie jest piękne, wspaniałe, pożyteczne, mądre i mężne. A co rosyjskie jest złe i śmierdzi.

Niestety, dotyczyło to również ukraińskiego ludobójstwa na Polakach żyjących na Kresach II RP, której apogeum była Krwawa Niedziela, od której ostatnio minęło 80 lat. I poziom bezczelności władz – przede wszystkim prezydenta – sprawia, że koło tego tematu nie można przejść obojętnie.

Widać, co ważne dla POPiS-u

– W głównym holu Sejmu stoi wystawa przeciw homofobii, w przyziemiu ustawiono wystawę upamiętniającą Ofiary Wołynia. Widać co ważne dla PO – to treść tłita Andrzeja Dudy z 10 lipca 2013 roku, gdy nie był jeszcze prezydentem.

10 lat później, już jako prezydent, Duda nie był obecny na obchodach rocznicy Krwawej Niedzieli. Mało tego – na profilu Kancelarii Sejmu pojawił się tłit ze zdjęciami informujący, że z okazji 85-lecia istnienia Polskiego Związku Kynologicznego zorganizowano wystawę psów rasowych. Tłit usunięto tego samego dnia. Jak się ma taka postawa wobec okazywanego „moralnego” oburzenia? Ano właśnie.

„Moralność” w przypadku PiS pozwalam sobie zamieścić w cudzysłów. Bo osiem lat perfidii, którą nam już fundują sprawia, że nie mogę wierzyć, by jakakolwiek moralność w tym towarzystwie istniała. Szczerze to wątpię, czy w ogóle umieliby podać jakąkolwiek definicję tego słowa.

Premier postarał się bardziej

Zapewne dla potrzeb wyborczych, coś na temat ludobójstwa ze strony rządzącej oligarchii się pojawiło. Najpierw w szczerym polu premier Mateusz Morawiecki z niedbale zbitymi dwoma patykami w kształcie krzyża zrobił sobie fotkę mającą być „hołdem dla ofiar” ludobójstwa. Potem jednak – zapewne z powodu fatalnych badań sondażowych – nazwał rzecz po imieniu.

– W sarkofagu, który tu znajduje się pod Krzyżem Wołyńskim, zebrana została ziemia z tysięcy polskich miejscowości, wsi, których nazwy znajdują się na tych 18 tablicach tu, za mną. To ziemia, w którą wsiąkła krew ponad 100 tys. naszych rodaków, mieszkańców II Rzeczypospolitej w latach 1942-1947 – mówił premier Morawiecki podczas uroczystości upamiętniających Krwawą Niedzielę.

– Tamta ziemia była świadkiem zbrodni wyjątkowej, była świadkiem piekła w piekle, zgotowanego przez ukraińskich nacjonalistów swoim sąsiadom, często swoim sąsiadom zza miedzy, z domu obok. Dlatego nie stała za tą zbrodnią bezduszna machina państwowa, lecz właśnie ludzie, którzy w swej nienawiści skierowali się przeciw tym, z którymi żyli przez lata, przez dekady, wieki. Tamta zbrodnia była tak wyjątkowa, że musi uzyskać swoje imię, swoje miano – to było ludobójstwo, to była zagłada. Ale jednocześnie sposób przeprowadzenia tego ludobójstwa, mordowanie Polaków siekierami, widłami, piłami, motykami, palenie żywcem było czymś tak niewyobrażalnie okrutnym, że niech ona ma też ma miano specjalne – genocidium atrox – ludobójstwo straszliwe, okrutne – kontynuował.

Oczywiście, gdyby rzeczywiście tak uważał, rząd cokolwiek robiłby w tym temacie. W końcu miał na to osiem lat, a nie uzyskano nic. Zamiast tego za darmo, a potem półdarmo wywaliliśmy swoje uzbrojenie na rzecz Kijowa, zaś państwowy aparat propagandowy tropił „ruskie onuce” w Polsce.

Ale mimo wszystko premier jakiś gest – pusty bo pusty, ale jednak – wykonał. Nazwał ludobójstwo ludobójstwem, wskazał sprawców i ofiary. A co zrobił prezydent Andrzej Duda? Nic. A obiecywał, że tak nie będzie.

Pamiętamy mam nadzieję ostatnie wybory prezydenckie. Różnica była niewielka. Andrzej Duda uzyskał 51,03 proc., zaś Rafał Trzaskowski 48,97 proc. głosów. Różnica wyniosła 2,06 proc., zaś w ilościach głosów – zaledwie 422 tys.. Jedną z deklaracji w II turze była właśnie walka o prawdę na temat ludobójstwa na Kresach Wschodnich. Tradycyjnie jednak – wybory się odbyły i na tym temat się skończył.

Prezydent atakuje rodziny Kresowe

Ostatnio prezydent III RP raczył „zabłysnąć” swoją ukrofilią atakując w Radiu ZET ks. Tadeusza Isakowicz-Zaleskiego, duszpasterza rodzin Kresowych.

– Wolałbym, żeby nie zajmował się polityką, tylko tym, czym powinien zajmować się ksiądz – powiedział Duda. Była to reakcja na wpis na Twitterze kapłana, w którym krytykował prezydenta za brak działań w sprawie prawdy na temat ludobójstwa. Nie pierwszy raz zresztą prezydent w taki sposób odniósł się do kapłana. Już wcześniej próbował go uciszać.

Mówił o tym ks. Isakowicz-Zaleski w rozmowie z „DoRzeczy”. W ubiegłym roku kapłan zwrócił uwagę, że podczas uroczystości prezydent nie podszedł do rodzin wołyńskich. Jemu samemu zaś kazał „ważyć słowa” w kwestii Ukrainy.

A teraz wróćmy do tegorocznych obchodów. Prezydenta nie było na nich. Dlaczego? Ano był na szczycie NATO w Wilnie. Wymówka dobra – w końcu może walczyć o polskie interesy. O polskie, prawda? No gdzież. Niestety, wprost i oficjalnie stwierdził, że nie będzie robił nic dla Polski.

– Polska na szczycie NATO jest częścią Sojuszu Północnoatlantyckiego. Sojusz Północnoatlantycki musi być jednością. Polska nie załatwia nic dla siebie, tylko dla NATO, dla wschodniej flanki NATO, także dla państw bałtyckich, dla innych państw, które są naszymi sąsiadami w tej wschodniej części. Dbamy także o interesy naszego sąsiada, Ukrainy, który jest od ponad roku w stanie wojny, bo broni się przed brutalną rosyjską agresją – zadeklarował prezydent Andrzej Duda.

Dalej przekonywał – w imieniu Ukrainy, że „przyjęcie jeszcze jednego, wielkiego, ogromnego państwa europejskiego do Sojuszu, z tak wielkim zasobem naturalnym i z wielką armią, ogromnie doświadczoną bojowo, w przyszłości będzie ogromnym wzmocnieniem”.

– Dotychczasowe ustalenia są absolutnie niewystarczające, mam nadzieję, że za kilka lat Ukraina będzie pełnoprawnym członkiem Sojuszu – mówił dalej.

Te słowa byłyby świetną przemową, gdyby wygłosił je prezydent lub rzecznik, ale władz w Kijowie. Tymczasem wygłosił je ktoś, kto nosi tytuł prezydenta Polski. Kpina to mało powiedziane.

Co jest przyczyną?

Skąd tak radykalna ukrofilia u prezydenta III RP? Ciężko stwierdzić. Swego czasu po sieci krążyły informacje, jakoby Andrzej Duda miał ukraińskie korzenie. To jednak zdementowano. Może ktoś Dudę szantażuje, np. jakimiś kompromitującymi taśmami? Tego stwierdzić nie można, bo nie ma dostępnych dowodów. Jednak takie głosi w sieci już się pojawiają, zresztą nie od dziś.

Jeszcze inna możliwość, to tradycyjne zginanie kolan. Ukraina jest sojusznikiem USA, zaś rządząca oligarchia pokazała już wielokrotnie, że nie potrafi w żaden sposób oprzeć się oczekiwaniom Waszyngtonu. Może poszedł rozkaz, by trzymać dobre stosunki z Kijowem, więc pisowskie towarzystwo pokornie klęczy i wiadomo-co robi?

Ostatnia opcja – wcale nie nieprawdopodobna – to autentyczna wiara Dudy w to, że swoją haniebną, karygodną i naiwną postawą tworzy jakiś nowy rozdział w historii relacji polsko-ukraińskich. Że oto teraz zapanuje przyjaźń między rządami i narodami, a Ukraińcy będą nam wdzięczni i w ogóle. Jest to oczywiście turbo naiwne myślenie, w ostatnich kilkunastu dniach totalnie obnażone przez sam sam Kijów, ale szczerze – większe już głupoty jaśnie nam panujący z całkowitą powagą przedstawiali jako „plan” na „lepszą przyszłość”.

Dominik Cwikła

polskieradio24.pl / kresy.pl / twitter.com / radiozet.pl / dorzeczy.pl / tymzyjesz.pl

fot. ilustracyjne/fot. prezydent.pl / Grzegorz Jakubowski/KPRP

szkic zastrzeżony przez wydawcę tymzyjesz.pl

Dominik Cwikła
Śledź nas!

By Dominik Cwikła

Współtwórca i pomysłodawca portalu TymŻyjesz.pl. Dziennikarz i publicysta. Jestem założycielem i redaktorem naczelnym portalu Kontrrewolucja.net. Od marca 2023 pracuję w tv wRealu24, od listopada jestem redaktorem naczelnym telewizji. Z przeszłości warto wspomnieć: Wydawanie Gazety "Rycerstwo", prowadziłem audycję historyczno-rozrywkową "Tak było" w Radiu SIM oraz w Radiu Strefa Chwały audycję historyczną "Christian Story". Dotychczas pisałem na kilku portalach i w kilku gazetach, m.in. jako wicenaczelny wSensie.pl oraz dziennikarz nczas.com. Prowadziłem programy w NCzasTV, Mediach Narodowych, Korona TV i Krul TV. Obrońca życia, monarchista, bezpartyjny. Zachęcam do wspierania tego portalu poprzez postawienie wirtualnej kawy https://buycoffee.to/tymzyjesz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *