Marcin Jóżefaciuk proszę państwa. To jeden z bardziej rozpoznawalnych posłów tej kadencji, choć trudno wskazać jakąś inicjatywę poselską, którą zasłynął. Nadrabia za to wpadkami. Tym razem najpierw wyszedł na antyklerykała, a gdy próbował się poprawić – na mizogina.
Tym razem Józefaciuk zabłysną swoim wywodem na temat religii. Popis posła-debiutanta był jednak tak mierny, że nawet wicemarszałek Czarzasty, który przecież jest z niepałającej do religii Lewicy, a w dodatku należy do koalicji, w której posłuje także Józefaciuk, tego nie zdzierżył.
– Religia jest jak pewien męski organ. Jest całkiem w porządku, gdy ktoś go ma i jest z niego dumny. Ale jeśli ktoś wyciąga go na zewnątrz i macha nim przed nosem, to już mamy pewien problem – mówił Jóżefaciuk.
Gdy zszedł z mównicy, marszałek Czarzasty skomentował: – Marne to było.
Porównywanie religii do „męskiego organu” został skomentowane przez media z każdej strony i ostatecznie Józefaciuk próbował się z tego tłumaczyć.
Poseł stwierdził, że mówiąc „męski organ”, miał na myśli… mózg. Chodziło mu tym razem o różnice między mózgami kobiet i mężczyzn, ale jak za pierwszym razem zabrzmiał jak antyklerykał, tak teraz zrobił z siebie mizogina.
– Szczerze mówiąc chciałbym niektórym, których to mocno dotknęło, zwrócić uwagę na to, że mózg męski troszeczkę inaczej waży i ma na przykład istoty szarej trochę więcej w hipokampie, więc mi chodziło o mózg, a jeżeli czyjeś myśli poszły w innym kierunku, nie mam na to wpływu – mówił poseł, zamiast po prostu milczeć.
SJ
Wprost.pl
Fot. YouTube