fot. ilustracyjne/fot. Wiki

W czasie zimnej wojny zarówno USA jak i ZSRS „zgubiły” niemałą liczbę bomb jądrowych, która do dnia dzisiejszego nie została odnaleziona. Przynajmniej oficjalnie. O ile większość jest niegroźna z powodu braku istotnej części, o tyle niektóre z nich są właściwie gotowe do użycia.

Zagubienie broni to dla armii w sumie normalna sprawa. Gorzej, gdy chodzi o broń masowego rażenia. A tę niestety również gubiono, a nawet „przypadkiem” zrzucano.

W czasie zimnej wojny Stany Zjednoczone i Związek Sowiecki zgubiły łącznie kilkadziesiąt ładunków jądrowych. W przypadku tego drugiego, mówimy tylko o oficjalnie dostępnych danych. A wiadomo jak to u sowietów było. Wszelkie wpadki czy informacje o uzbrojeniu nie były podawane do wiadomości publicznej, więc nie wiadomo, czy skala problemu nie jest większa.

Broń zagubiona przez ZSRS

Nie można stwierdzić na pewno, ile głowic jądrowych zgubili sowieci. Współcześnie Kreml przyznaje, że nie ma na stanie ośmiu swoich głowic, które powinny się w nim znajdować.

Najsłynniejszą wpadką było zdarzenie z końca istnienia tego państwa, 27 września 1991 roku. Atomowy okręt podwodny eksplodował. Doszło do uszkodzenia pokrywy wyrzutni i głowica taktyczna o mocy 10 kiloton wypadła do morza i opadła na dno. Oficjalnie nikt jej nie odnalazł, więc prawdopodobnie wciąż czeka na nowego, „szczęśliwego właściciela”.

Wcześniej, w 1989 roku zatonął okręt podwodny „Komsomolec”. Był uzbrojony w dwa pociski nuklearne. Wrak szybko odnaleziono, jednak do chwili obecnej nie wyciągnięto z niego głowic.

O pozostałych przypadkach wiadomo niewiele. Należy podkreślić, że eksperci oceniają, że sowieci mogli zgubić nawet do 40, czyli osiem razy więcej głowic, niż deklaruje to oficjalnie Kreml. Jest to jednak spekulacja.

Głowice demokratyczne

Amerykanie częściej gubili głowice z pokładów samolotów, niż statków. Co ważne, chętniej informowali na ten temat. Według oficjalnie dostępnych danych, Amerykanie „zgubili” 14 głowic jądrowych.

W latach 50-tych Waszyngton utrzymywał część ładunków nuklearnych w stanie natychmiastowego użycia. W powietrzu znajdowała się przez cały czas pewna liczba bombowców strategicznych z bombą gotową do uderzenia. Na wypadek zagubienia ładunku, przygotowano sygnał „Broken Arrow”. 13 lutego 1950 roku Dowództwo Lotnictwa Strategicznego otrzymało ten komunikat.

Dopiero po latach ujawniono, że bombowiec lecący z Alaski w kierunku Meksyku miał awarię silników. Załoga zrzuciła więc bombę atomową do oceanu spokojnego. Nie nastąpiła jednak eksplozja. Samej bomby nigdy też oficjalnie nie wydobyto. Amerykańskie wojsko przekonuje też, że ładunek nie stanowi zagrożenia, gdyż ma nie mieć rdzenia plutonowego.

Do kolejnego incydentu doszło w kwietniu tego samego roku w Nowym Meksyku. Bombowiec strategiczny rozbił się. Do eksplozji nie doszło, zaś bomba została zniszczona w wyniku uderzenia o ziemię. Nie doszło jednak do reakcji łańcuchowej i nie spowodowało to katastrofy. Co jednak ważne, samej głowicy jądrowej nie odnaleziono. Niewykluczone, że już znalazła właściciela.

Z kolei 10 marca 1956 roku zaginął samolotu B-47 Stratojet. Miał na pokładzie dwie bomby atomowe. Lecąc w kierunku Europy, po przelocie nad Florydą zaginął. Nie wiadomo do dziś, co stało się z maszyną, załogą i ładunkami nuklearnymi.

Największa chyba amerykańska wpadka, cudem chyba zakończona szczęśliwie dla załogi, miała miejsce 22 maja 1957 roku. W jakiś sposób załoga bombowca, który znajdował się zaledwie 500 metrów nad ziemią, niechcący zrzuciła bombę w Nowym Meksyku, niedaleko bazy lotniczej Kirtland. Bomba eksplodowała, pozostawiając na pustyni krater o średnicy 7,5 metra i głębokości 3,5 metra.

Czy ładunki są bezpieczne?

Zagubione i oficjalnie nieodnalezione do dziś ładunki jądrowe były w różnym stanie. Te w sowieckich łodziach podwodnych czy też w amerykańskich samolotach zapewne mogą nie posiadać jakiegoś elementu istotnego dla reakcji łańcuchowej. Jednak w dzisiejszych czasach stosunkowo łatwo można je pozyskać. Gotowy ładunek nuklearny zaś to łakomy kąsek dla wszelkich grup terrorystycznych czy agentur przeróżnych rządów.

Przykład z 1957 roku wskazuje też, że niektóre zagubione ładunki mogą być po prostu gotowe do użycia. Oczywiście, kwestia stabilności takiego ładunku i użycia go bezpiecznie dla terrorysty to kwestia oddzielna. Niemniej można zakładać, że ładunki te kiedyś – albo już to się zdarzyło – zostały odnalezione. I ktoś może planować ich użycie.

Krótko mówiąc: Nie, zagubione ładunki stwarzają niemałe zagrożenie nawet dziś, dziesiątki lat po zakończeniu zimnej wojny.

dj

wprost.pl / onet.pl / gazeta.pl / tymzyjesz.pl

fot. ilustracyjne/fot. Wiki

szkic zastrzeżony przez wydawcę tymzyjesz.pl

Redakcja TymŻyjesz.pl
Śledź nas!

By Redakcja TymŻyjesz.pl

Najlepsza redakcja w Układzie Słonecznym! Codziennie dostarczamy ciekawe i wartościowe treści. KONIECZNIE zaobserwuj nas na Facebooku oraz w X/Twitter! Jeśli podoba Ci się nasza praca - postaw nam kawę! https://buycoffee.to/tymzyjesz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *