29 czerwca, jak co roku, kaszubscy rybacy wypłynęli w morze kutrami, by wziąć udział morskim nabożeństwie. Robią tak od XIII wieku, ale w tym roku być może płynęli po raz ostatni. Wszystko przez politykę UE.
Co roku Kaszubi z Pucka, Kuźnicy, Władysławowa, Jastarni, Chałup, Juraty i Helu wypływają w morze łodziami, kutrami, jachtami i motorówkami. Ich bôtë, czyli łodzie, przyozdobione są flagami papieskimi, maryjnymi i czarno-złotymi, czyli kaszubskimi.
Z łodzi pobrzmiewają śpiewy w języku kaszubskim, które zagłusza dźwięk fal i wiatru. W pewnym momencie wszystkie łodzie się zatrzymują, a rybacy milkną.
Dźwięk wydobywa się tylko z jednego pokładu – tego przyozdobionego krzyżem ułożony z gałęzi choinki. Na tej łodzi znajdują się kapłani, którzy odprawiają specjalne nabożeństwo.
Kaszubi kultywują ten zwyczaj od 1217 roku, ale być może w tym roku po raz ostatni wyglądał on właśnie tak.
„Niestety z roku na rok kutrów rybackich ubywa, a w najbliższym czasie duża część z nich zostanie poddana złomowaniu. Ma to związek z projektami unijnymi i odszkodowaniami za „zaprzestanie działalności rybackiej”. Krajobraz nadmorskich miejscowości zmieni się nie do poznania, a z portów znikną kolorowe kutry. Pielgrzymka w obecnej formie może być jedną z ostatnich. Bardzo zależało nam na udokumentowaniu tego wydarzenia. W nocy przebyliśmy prawie 600 km, ale było warto” – opisuje strona FB Bałtyk.
SJ
TymŻyjesz
Fot. YouTube / TTM