Marszałek zażądał, by w lubelskich samorządach wywiesić tablice z brązu upamiętniające mordowanie Żydów przez Niemców w czasie okupacji podczas II wojny światowej. O Polakach nie ma w nich ani słowa.
Akcja wywieszania żydowskich tablic wyszła od prof. Sabiny Bober. Prowadzi na KUL Pracownię Studiów nad Hokolaustem Żydów Polskich i Europejskich.
Jest również zatrudniona na etacie u pisowskiego marszałka Jarosława Stawiarskiego. Kieruje Oddziałem Upamiętniania Miejsc Martyrologii.
– Na Lubelszczyźnie rozpoczęła się akcja Reinhardt. W 1942 roku Niemcy podjęli decyzję, żeby stworzyć ośrodki natychmiastowej zagłady Żydów. Powstały obozy w Bełżcu, Sobiborze i Treblince – mówiła „Wirtualnej Polsce” prof. Bober.
Początkowo akcja upamiętniania Żydów pomordowanych przez Niemców miała być skromna. Ostatecznie jednak znacznie ją rozszerzono.
Zamówiono 65 tablic z brązu. Pieniądze uzyskano z Fundacji Banku Pekao S.A. oraz Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Koszt takiej tablicy to 3 tys. złotych.
Każda tablica zawiera niemal tę samą treść. Różnią się tylko nazwami miejscowości, w których mają zawisnąć.
– Pamięci Żydów Lublina – obywateli polskich, zamordowanych przez Niemców. W 80. rocznicę akcji Reinhardt (1942-1943). Pamięć jest naszym obowiązkiem. Marszałek Województwa Lubelskiego 2023 – czytamy na tablicy na lubelskim ratuszu.
Poniżej znajduje się ta sama treść w języku jidysz. Dotychczas zawisło 15 takich tablic.
– Ale niektórzy włodarze mają problem – dziwiła się pomysłodawczyni.
– Mam przypadek burmistrza Annopola. Dzwoniliśmy do niego wiele razy, a on powiedział, że „żadnej żydowskiej tablicy” nie powiesi – przekonywała.
Również burmistrz Janowa Lubelskiego jest przeciwny tej akcji.
– Najpierw zaniósł tablicę do piwnicy. W końcu zdecydował, że tablicę powiesi, ale na murze byłego więzienia. Tam jest mur zupełnie obdrapany – oburzała się prof. Bober.
Z kolei burmistrz Radzynia Podlaskiego powiedział, że „tablicy nie powiesi, bo przegra wybory”.
– A ja mu powiedziałam, że jak nie powiesi, to przegra wybory. I przegrał. Po wyborach skontaktował się ze mną jego następca, burmistrz-elekt i powiedział, że sam przyjedzie po tablicę – kontynuowała.
Z kolei prezydent Zamościa stwierdził, że „to jest tablica, która nie mówi prawdy”, bo „Żydzi z Zamościa się wszyscy uratowali”. Prezydent Puław zaś odmówił z powodu pokrycia elewacji budynku ociepleniem, które może nie utrzymać ciężkiej tablicy.
– Prezydent wskazał miejsce o wymiarze historycznym, w którym odbywają się wszelkie uroczystości związane z zachowaniem pamięci o ofiarach II wojny światowej – odpowiedział na pytanie WP Łukasz Kołodziej z Urzędu Miasta Puławy.
To jednak nie usatysfakcjonowało prof. Sabiny Bober.
– Ci ludzie nie rozumieją, jaki jest przekaz tych tablic. Zadzwonił do mnie pewien Żyd, który powiedział: „umieszczanie tych tablic na cmentarzach to jest spychanie nas znowu do getta”. I to jest prawda – twierdziła.
– Żydzi żyli w centrum miast, a tablice mają mieć walor także edukacyjny. Po co umieszczać je na cmentarzach, gdzie nikt nie chodzi? – kontynuowała profesor Bober.
– Na urzędzie nie ma żadnych tablic i nie będzie. Ani tych poświęconym mieszkańcom narodowości polskiej, ani żydowskiej – stwierdził burmistrz Janowa Lubelskiego Krzysztof Kołtyś.
– Nigdy nie byłem antysemitą, ale trzeba też dbać o Polaków. Jeżeli na tablicy będą upamiętnieni wszyscy, którzy tutaj mieszkali, to nie ma problemu. Niech marszałek wymieni na tablicy wszystkie narodowości, które tu były – stwierdził z kolei burmistrz Annopola Mirosław Gazda.
Zaprzeczył również, by powiedział, że „nie przyjmie żadnych żydowskich tablic”.
dj
wp.pl
fot. ilustracyjne / fot. pixabay