Kasa samoobsługowa żądająca jeszcze napiwku? To nie science-fiction ani kiepski żart. No, może trochę to drugie tak. Ale jednak to rzeczywistość. W kilku miejscach w Stanach Zjednoczonych postawiono kasy samoobsługowe, którym możesz dać napiwek za to, że samodzielnie skasowałeś swoje zakupy.
Automat żąda napiwku
Sprawę opisał „Wall Street Journal”. W wybranych miejscach w USA pojawiły się kasy samoobsługowe żądające napiwku pod koniec zakupów. Co śmieszne, korporacje przekonują, że… te pieniądze trafią do pracowników wyłączonych z procedury obsługi klienta.
Innymi słowy, nie dość, że korporacje oszczędzają na pracowniku, którego nie wystawiają do pracy i którego nie opłacają, to dorzucają jeszcze robotę klientowi, który sam musi skasować swoje zakupy i je zapakować. A po wszystkim jeszcze automat upomina się o napiwek, który – wedle luźnej deklaracji – ma zostać przekazany pracownikom, których nie ma.
Ta pokrętna logika to tylko powierzchnia problemów, które się pojawiają. Bo po chwili namysłu, można dostrzec kolejne absurdy.
Napiwek prawie 20 proc. wartości zakupu
Ile i czy w ogóle dawać napiwki – to temat rzeka. Przyjęło się, że w lokalach usługowych można przekazać dowolną kwotę pracownikowi. Najczęściej jest to forma docenienia ze strony klienta wobec dobrego pracownika, miłej, pomocnej obsługi, etc..
Nie ma ustalonej jednak kwoty czy wartości napiwku. Niektórzy za dobrą kawę podaną z uśmiechem dadzą 10 zł, inni 1 zł, a jeszcze inna osoba nie da nic. I to jest w porządku, ponieważ napiwek nie może być wymagany. Inna sprawa, że w niektórych grupach zdaje się jest podejście, że napiwek „należy się” pracownikowi, choć to oczywiście bzdurne, roszczeniowe i zniechęcające podejście.
Tymczasem kasy samoobsługowe podają same początkową propozycję napiwku, która jest niewyobrażalnie wysoka. Mowa bowiem nawet o 18 proc. wartości zamówienia!
– Byłem zdezorientowany, ponieważ nie było do końca jasne, komu daję napiwek, ale i tak go dałem – powiedział „Wall Street Journal” jeden z rozmówców.
Pazerne korpo
Warto przy tej okazji przywołać kontrowersyjną, ale jednak wpasowującą się w temat opinię z portalu spidersweb.pl Adama Sieńki w tekście „Kasy samoobsługowe są dla biednych. Używasz? To pracujesz za darmo. I już wiesz za kogo ma cię Biedronka”.
– Klienci supermarketów traktują kasy samoobsługowe jako duże udogodnienie, głównie ze względu na mniejsze kolejki. Tymczasem wykonują nieodpłatnie pracę na rzecz właścicieli sklepów sprawiając, że ich zysk jest większy – pisał Sieńko w grudniu minionego roku.
Biorąc pod uwagę trend żądania przez automaty – a więc korporacje – napiwków, czy jednak oburzenie nie było słuszne? Najpierw rezygnuje się z pracowników na rzecz maszyn, a gdy te się przyjmą i ludzie sami się obsługują, wyciąga się jeszcze łapę po dodatkowe pieniądze (które się zaoszczędziło na pracowniku), sugerując, że prawie 1/5 wartości zakupów będzie „właściwa”?
dj
instalki.pl / spidersweb.pl / tymzyjesz.pl
fot. ilustracyjne/fot. YT/Flashback FM