Sytuacja miała miejsce w Walii w Wielkiej Brytanii. Pewne małżeństwo miało problem z dzikimi zwierzętami, które niszczyły im ogródek. Po zainstalowaniu monitoringu, na jaw wyszły szokujące fakty.
W miejscowości Pembrokeshire w Walii jakieś dzikie zwierzęta upodobały sobie ogródek pewnego małżeństwa do nocnych harców. Niestety – po tych zabawach ogród wyglądał tragicznie.
Najbardziej „oberwały” drzewka. Część z nich zniknęła, a część została całkowicie zdewastowana.
– Wyglądało to tak, jakby ktoś uderzał w nie maczetą – powiedzieli właściciele posesji w rozmowie z The Telegraph.
– W Pembrokeshire nie ma jeleni, więc nie mogliśmy ustalić, co było przyczyną szkód. Jedynymi wskazówkami były ślady zębów pozostawione w korze – dodali.
Para postanowiła się dowiedzieć, co to za zwierzęcy chuligani odwiedzają ich ogród. W tym celu małżeństwo zainstalowało na posesji monitoring.
Gdy przejrzeli nagrania, oniemieli. To co się okazało, nie miało najmniejszego sensu.
– Ku naszemu zdziwieniu kamera pokazała bobra pływającego wokół naszego stawu i zjadającego nasze drzewa. Nie mogliśmy w to uwierzyć – wyznali.
Co w tym szokującego? Otóż bobry wyginęły w Walii w średniowieczu, a w całej Wielkiej Brytanii w XVI wieku. Teoretycznie więc nie powinno ich w ogóle być na Wyspach! Nagrania pokazują, że jednak jakimś cudem powróciły.
– Uwielbiamy patrzeć, jak bóbr zajmuje się swoimi sprawami w nocy na ukrytych kamerach, a przy tak dużej ilości siedlisk i pożywienia mamy nadzieję, że pozostanie tu na dłużej – wyznali Walijczycy, którzy pogodzili się już z atakami na ich ogródek.
The Guardian
Foto: Twitter