W poniedziałek z samego rana udostępnione zostały wyniki late poll wyborów parlamentarnych. Sondaże potwierdzają to, co wynikało już z exit polli – te wybory mają kilku oczywistych/nieoczywistych przegranych.
Długo trzeba było czekać tym razem na wyniki late poll. Zaprezentowano je dopiero w poniedziałek rano. Wyniki te są dokładniejsze niż exit polle, ale wciąż mogą się nieznacznie zmienić.
Wyniki late poll prezentują się tak:
- Zjednoczona Prawica (PiS, Suwerenna Polska, Republikanie, Kukiz’15) – 36,6 proc.
- Koalicja Obywatelska (PO, Nowoczesna, Inicjatywa Polska, Zieloni) – 31 proc.
- Trzecia Droga (PSL, Polska 2050) – 13,5 proc.
- Nowa Lewica (SLD, Wiosna, Razem) – 8,6 proc.
- Konfederacja Wolność i Niepodległość (Nowa Nadzieja, Ruch Narodowy, Konfederacja Korony Polskiej) – 6,4 proc.
TO są przegrani tych wyborów
Znając wyniki tych wyborów, można wymienić trzy komitety, które zasłużyły na miano „przegranych” tych wyborów. O dwóch z nich można powiedzieć, że „poniosły zwycięstwo”.
PiS: Ponieśliśmy zwycięstwo
Prawo i Sprawiedliwość wygrało po raz kolejny. Cztery razy wygrali wybory parlamentarne (przy czym trzy razy z rzędu), trzykrotnie mieli prezydenta, po drodze wygrywali inne wybory. Wynik PiS jest tak naprawdę historycznym zwycięstwem i rekordem jeśli chodzi o Polskę po 1989 roku.
Mimo wszystko PiS nie ma się z czego cieszyć. Nawet jeśli prezydent, zgodnie ze zwyczajem, poprosi zwycięską partię o stworzenie rządu, to i tak za miesiąc rząd będzie już tworzyć opozycja. PiS ma bowiem posłów najwięcej, ale nie ma odpowiedniej większości, by rządzić oraz ma zerową zdolność koalicyjną.
To najprawdopodobniej najgorzej smakujące zwycięstwo – przez kolejną kadencję będą mieć świadomość, że wygrali, a jednocześnie rządzić będzie koalicja kilku mniejszych partii.
Lewica: Ponieśliśmy zwycięstwo
Lewica w 2019 miała prawie 13 proc., a teraz, według wyników late poll, ma 8,6 proc. Dla tej partii może to oznaczać stratę ok. 20 posłów.
To ogromna porażka Lewicy. Wyborcy lewicowego bloku odpłynęli do innych partii – być może nie byli gotowi na tak progresywną wizję Polski, jaką Nowa Lewica przedstawiała w kampanii (walka o zaimki, rozróżnianie kilkunastu różnych płci etc.), a być może nie spodobały im się wpadki lewicowych polityków w ostatnim czasie, jak na przykład nie znajomość wysokości stawki VAT.
Choć Lewica poniosła ogromną porażkę i straciła masę posłów, to jednocześnie może się cieszyć. Istnieje bowiem szansa, że zostanie zaproszona do koalicji rządzącej. Dlatego lewicowcy również „ponieśli zwycięstwo” – choć w zupełnie innym tego zwrotu znaczeniu niż PiS.
Konfederacja: Porażka totalna
Jeszcze w wakacje wydawało się, że Konfederacja jest czarnym koniem tych wyborów. Za sterami partii Nowa Nadzieja stanął Sławomir Mentzen – młody ekonomista, który odnosi sukcesy w biznesie (kancelaria adwokacka, browar), jest znajomym znanych sportowców i celebrytów internetowych (choćby słynny lider Ekipy Friza – Friz), a w dodatku świetnie zna się na mediach społecznościowych i jest najpopularniejszym politykiem na TikToku. Mentzen głosił ciekawe wolnościowe poglądy i mógł wydawać się młodym wyborcom „świeży”. W dodatku kusił ich wizją posiadania dużego domu i dwóch samochodów, na które będą mogli sami zarobić, zamiast dostawać w zapomodze. Własnym przykładem pokazywał, że jest to możliwe, bo jako młody człowiek miał duży ładny dom, żonę i dzieci.
Sondaże nagle poszybowały Konfederacji w górę. Wyglądało na to, że partia ta może nawet otrzeć się o 20 proc. i najprawdopodobniej będzie nowym king makerem w kolejnym Sejmie. Bo ta wizja, którą sprzedał Mentzen, spodobała się młodym dorosłym – szczególnie tym, którzy jeszcze nie założyli rodzin, nie żyli z 500+, a dopiero myśleli o tym, że za kilka lat może spróbują postawić dom etc. Było to widać po badaniach, w których Konfederacja była najpopularniejszą partią wśród młodych wyborców.
Po wakacjach jednak wszystko zaczęło się sypać, a do tego upadku przyczyniła się ta sama osoba, która była odpowiedzialna za wzrosty sondażowe (choć nie tylko). Mentzen nagle okazał się nie tak profesjonalny, jak przedstawiał na TikToku. W debacie rozgromił go skompromitowany Ryszard Petru, kilka razy nagrano go w stanie sugerującym, że jest niezbyt trzeźwy, w kilku wywiadach nie potrafił obronić własnego programu, a nawet zaczął się z niego wycofywać.
Dodatkowo z partii wylecieli najbardziej lubiani posłowie, których Mentzen zaczął zastępować spadochroniarzami z PiS-u i Kukiz’15 oraz politykami, którzy byli już skompromitowani. Liderami list zostali spadochroniarze, którzy nie mieli nic wspólnego z regionem, z którego startowali. Na domiar złego okazało się, że ten nowoczesny Mentzen ma na listach wyborczych osoby wierzące w płaską Ziemię (to nie żart, takie osoby naprawdę były na listach Konfederacji), jego przyjaciel – starszy pan w muszce – mówi jakieś dziwne rzeczy o pedofilii i pojawia się na spotkaniach organizacji, które uważają kobiety za „dobytek”. Wyszło na to, że w sumie jedynym poważnym liderem „Konfy” jest Krzysztof Bosak, czyli szef narodowców, a narodowcy nie są w Polsce zbytnio lubiani (Ruch Narodowy w życiu nie wykręcił żadnego dobrego wyniku wyborczego).
Według badań wyborcy Konfederacji uciekli do Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi, co jasno pokazuje, że wbrew temu, co chciałyby sugerować osoby ze środowiska, to nie Korwina-Mikkego i Brauna im w tej kampanii brakowało, tylko brakowało im tego Mentzena, który zachwycił ich kilka miesięcy temu.
Ostatecznie Konfederacja poniosła największą porażkę. Były sondaże, które dawały im 16 proc., a oni zdobyli trochę ponad 6. Po mediach społecznościowych regionalnych działaczy partyjnych widać, kogo winią oni za tę porażkę. W dodatku w partii od jakiegoś czasu już iskrzy i powstaje pytanie, czy ta egzotyczna koalicja wolnościowców, narodowców i braunistów (czyli środowiska, które zbiera elektorat buntu, reagując na każde głośne wydarzenie w Polsce) nie rozpadnie się do następnych wyborów.
Szymon Grot
TymŻyjesz.pl
Fot. Mem
A czego się konfederacja spodziewała? Też zaskoczenie
***** *** * ************ ❤️