Co może państwo? Wszystko, a zwłaszcza, gdy będzie to robić pod pretekstem „ochrony dzieci”. Już za pół miesiąca wejdą w życie przepisy, które zezwolą urzędnikowi odebrać rodzicom dzieci bez żadnego wyroku czy nakazu sądu. Jedyną wytyczną będzie „uznanie” przez urzędnika, że dziecko jest zagrożone.
Urzędnik odbierze dziecko na podstawie własnego uznania
Jak przekazała wczoraj „Rzeczpospolita”, „pracownik socjalny będzie mógł wejść do domu i odebrać dziecko, jeśli uzna, że coś mu zagraża”. Nowe przepisy w tej sprawie mają wejść w życie już w czerwcu. Czyli za pół miesiąca.
Pretekstem do takiej zmiany prawa jest „przemoc domowa”. Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że rośnie liczba przypadków znęcania się nad członkami rodziny, w szczególności dzieci. Do tego dochodzą jeszcze emocje związane ze śmiercią 8-letniego Kamilka.
– W 2021 r. doświadczyło tego 1 947 chłopców i 1 848 dziewczynek. To o 500 więcej niż w 2020 r. i o 900 więcej niż w ciągu dwóch ostatnich lat. Wzrasta też liczba zgwałceń dziewczynek do lat 16 – napisano w „Rzeczpospolitej”.
Pole do nadużyć
Nietrudno wyobrazić sobie, że urzędnicy będą korzystali z przepisu de facto nieograniczonej niczym władzy do odebrania dziecka rodzicom według własnego widzimisię. Powodów jest kilka.
Po pierwsze, nadgorliwość i chęć „wykazania się”. Skoro jest przepis i możliwość, to trzeba ładnie pokazywać w statystykach, że się pracuje i jest potrzebnym. W związku z tym, by „podreperować” statystykę będzie się zabierało dzieci rodzicom niemalże losowo. W końcu wystarczy wyłącznie subiektywne „uznanie”, że „coś” dziecku zagraża.
Internauci zwracają też uwagę, że tak naprawdę i tak odbierane będą dzieci z rodzin względnie normalnych. Tych patologicznych i faktycznie niebezpiecznych przecież urzędnicy nie ruszą. Bo po co ryzykować za tak niską pensję utratę zdrowia i życia?
Bat na niepokornych
Pole do nadużyć jest także na jeszcze innej płaszczyźnie. Otóż tak ogólne i uznaniowe wytyczne sprawiają, że urzędnik będzie mógł odebrać dziecko każdej rodzinie pod byle pretekstem. I nic mu prawnie za to nie będzie groziło.
Łatwo wyobrazić sobie sytuację, gdy pójdzie rozkaz „z góry”, by zlikwidować sprzeciw społeczny poprzez groźbę odebrania dziecka liderowi jakiejś grupy. Albo partii politycznej czy jakiemuś dziennikarzowi. Przepis ten wręcz wygląda na taki, który miałby spełniać przede wszystkim funkcję „straszaka” na niepokornych obywateli.
Być może intencje były dobre. Jednak w praktyce mamy przed sobą w najlepszym razie wielki bubel prawny, a w najgorszym świadomie stworzoną broń do niszczenia oporu wobec wszechwładzy rządu. Czy pozwolimy na to, by urzędnik wedle własnego uznania mógł odbierać dzieci i skazywać zarówno je jak i ich rodziców na niemożliwą do zapomnienia traumę?
Dominik Cwikła
„Rzeczpospolita” / tymzyjesz.pl
fot. ilustracyjne/fot. Pixabay
- Janusz Korwin-Mikke o fundacji Patriarchat i reakcji Konfederacji. „Ja jestem bardzo zdyscyplinowanym człowiekiem” (WIDEO) - 14/11/2023
- JKM i Braun powinni założyć swoją partię, a nacjonalistyczno-centrowa Konfederacja skończy jak gowiniści - 29/10/2023
- Rozwój SI sprawi, że czeka nas bunt maszyn i apokalipsa, jak w „Terminatorze”? - 19/08/2023