4 czerwca ulicami Warszawy przeszedł marsz zorganizowany przez środowiska opozycyjne. Zanim jednak ruszył ze stołecznego placu na Rozdrożu, odbyły się przemówienia. Wystąpił m.in. były prezydent Lech Wałęsa.
Lech Wałęsa wygłosił przemówienie do zgromadzonych na placu na Rozdrożu w Warszawie. Nie obyło się bez przechwałek i „złotych rad”.
– Na tym spotkaniu chcę powiedzieć, że, jak dobrze wiecie, jestem człowiekiem sukcesu tysiąclecia – tak mówią niektórzy – mówił m.in. Wałęsa.
– Robotnik, elektryk, dużo dzieci, cztery profesury honorowe, ponad sto doktoratów, a medali mam więcej jak Leonid Breżniew – wymieniał.
– Chciałbym, abyście mnie spokojnie wysłuchali, bo ja chciałbym, abyście zrozumieli, na czym polegały moje sukcesy. Żebyście zrozumieli i żeby ktoś z was, a najlepiej wszyscy stojący tu, poszli w tym kierunku i podobne sukcesy osiągnęli – dodał.
– A sprawa jest bardzo prosta. Na wszystkie rzeczy, problemy i kłopoty patrzyłem przez praktyka. Nie mam nic przeciwko teorii, ale z teorii wybierałem tylko to, co mi pasowało i to co mi dawało się praktycznie przełożyć i zysk osiągać – ujawnił.
– Czy wiecie państwo, że nie zaistniałaby „Solidarność”, nie udałby się w ogóle strajk w sierpniu w 1980 roku, gdybym chciał teoretycznie zrealizować program, który opracował Bogdan Borusewicz – stwierdził. Dalej utrzymywał też, że gdyby „posłuchał pani Walentynowicz i innych, koniec „Solidarności”, wyniesiony na pałach”.
Wałęsa odniósł się także m.in. do Jarosława Kaczyńskiego. – On dobrze wiedział, że ja mu nie daruję niszczenia Polski, że ja go prędzej czy później wyrzucę i dlatego postanowił rzucić potwarz, żeby mi was zabrać, żebyście odeszli ode mnie, tym sposobem chce wygrywać. Ale przeczekałem to, wierząc, że przyjdzie dzień, w którym powiemy: „panie Kaczyński, taczki stoją, do przodu” i ten dzień nadchodzi – grzmiał.
Zgromadzeni na placu jednak nie mieli dużo cierpliwości dla Wałęsy i w pewnym momencie zaczęli skadrować „idziemy”. – Słuchajcie, no dobrze, jak nie chcecie słuchać, to wszystkiego dobrego – zakończył Wałęsa.
„Oni mają to gdzieś”
Były prezydent odniósł się do tego zdarzenia w rozmowie z „Faktem”. – Muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobało. To pierwsze wielkie zwycięstwo, choć można było zauważyć zmianę myślenia pokoleniowego. Oni inaczej widzą możliwość walki i inaczej walczą, niż moje pokolenie – stwierdził.
W ocenie Wałęsy, jego pokolenie wciąż wspomina walkę z komuną, a młodsi patrzą w przyszłość. – Ja próbowałem im powiedzieć, jak ja zwyciężałem i moje pokolenie, aby zwrócić uwagę na niebezpieczeństwa. Bo ja z tamtego pokolenia wciąż widzę niebezpieczeństwa i chciałem ich podprowadzić, żeby zrozumieli, jak zwyciężaliśmy. A oni mają to gdzieś, oni zwyciężają po swojemu – powiedział.
– Byli niecierpliwi i stąd przerwałem przemówienie, bo widziałem, że po prostu nie trafiam w to pokolenie – skwitował.
Jednocześnie Wałęsa stwierdził, że – mimo wszystko – młodszym „trzeba pomagać” i ich „wspierać”. – Mógłbym się obrazić, zacząć walkę między sobą, ale to nie jest rewolucja o Wałęsę, ale o wyższe cele – twierdził.
mx
Fakt.pl/Wirtualna Polska
Foto: screen YouTube/Wirtualna Polska
- Niebywałe! Projekt Majestic 12 ujawnia prawdę o UFO?! - 09/12/2023
- Tego jeszcze nie było! Gęsi pilnują więźniów - 09/12/2023
- Znamy Człowieka Roku 2023! To znana piosenkarka - 09/12/2023
Pycha i samolubstwo wylewa się. Modlili się do Matki Bożej o pomoc ,nosili jej obraz w klapach ,na pewno dostali wsparcie i pomoc w walce z Nieba i ochronę ,bo już dawno nie żyli by. A teraz samodzielni i samowystarczalni bohaterowie wszechczasów. Mam nadzieję ,że odpowiedzą za te postkomunistyczna demoralizację społeczną przed Niebem .