Sławomir Nitras, europoseł Platformy Obywatelskiej i doradca Ewy Kopacz z czasów, gdy ta była premierem, dzieli się podczas spotkań z wyborcami pewną historią. Jest ona ciekawa, są w niej zwroty akcji, ale wiele wskazuje na to, że nie ma w niej grama prawdy.
Trwa kampania wyborcza i politycy jeżdżą po Polsce, narzucając się polskim obywatelom. Pół kraju wytapetowane jest twarzami posłów i kandydatów na posłów. Nie wszyscy politycy jednak opowiadają tak ciekawe historie jak eurodeputowany Koalicji Obywatelskiej – Sławomir Nitras.
– Wczoraj w Szczecinie wieszamy baner na płocie u pana, który zadzwonił, żebyśmy powiesili baner i podchodzi sąsiadka z domu obok i mówi „Jezu, błagam was. Niech się ten koszmar skończy. Wygrajcie wybory. Ja mam po prostu… Nie wytrzymam tego”. Ja mówię: „A powiesi pani baner?”. Ona mówi: „Nie mogę, bo staram się o kredyt”. – Taką wersję tej historii Nitras opowiedział za pierwszym razem.
Prawda, że ciekawa? Jest tu jakiś ludzki dramat, jest opowieść o współpracy i zwrot akcji na końcu. Gdyby całe zdarzenie miało miejsce w autobusie, to kierowca zapewne wstałby i zaczął klaskać.
Nic dziwnego, że polityk nie ograniczył się do tego, by opowiedzieć tę historię tylko raz. Usłyszeli ją także wyborcy z kolejnego spotkania. Wówczas jednak jej akcja miała miejsce w Stargardzie…
No, ale Szczecin czy Stargard? Dwa miasta na tą samą literę i w tym samym województwie. Mogło się pomieszać, prawda?
Prawda! Tylko że kandydat KO opowiedział tę samą historię także trzeci raz. Wówczas miała ona miejsce pod Goleniowem! W dodatku w trzeciej wersji pojawia się wątek transgenderowy, bo z sąsiadki starającej o kredyt robi się sąsiad…
Pytanie, czy pan europoseł ma tak krótką pamięć i tak mu się wszystko miesza, czy też po prostu wymyślił sobie tę historyjkę?