Sceny rodem z kina akcji rozegrały się na niemieckiej autostradzie. Po zatrzymaniu przez policję pojazdu jadącego pod prąd, siedząca za kierownicą kobieta ani myślała stosować się do poleceń funkcjonariuszy. Wsiadła do radiowozu i… ruszyła! Jak się potem okazało, za brawurową akcją stoi Polka. Będzie miała kłopoty.
Sytuacja wydarzyła się w niemieckiej Saksonii na autostradzie A9. W nocy na numer alarmowy zaczęli dzwonić kierowcy z informacją, że po drodze z dużą prędkością porusza się Volkswagen Golf. Pod prąd!
W rejon opisywany przez świadków natychmiast skierowano policyjne patrole. Jadące pod prąd auto udało się zatrzymać.
Kradzież radiowozu
Jak się okazało, samochód był na polskich „blachach”. Za kierownicą siedziała 29-letnia kobieta. Polkę zaprowadzono do radiowozu.
Funkcjonariusze nie uznali jednak za stosowne, by zgasić silnik – dla zwykłego śmiertelnika podobna postawa często kończy się mandatem – co skrzętnie wykorzystała 29-latka. Polka wykorzystała nieuwagę policjantów, wsiadła za kierownicę i ruszyła radiowozem! Dosłownie go ukradła.
Kobieta przejechała w ten sposób aż 5 kilometrów. Dopiero wtedy została zatrzymana przez kolegów nieudolnych policjantów z interwencji. Za to, że dali sobie skraść radiowóz, będą pośmiewiskiem przez długi czas.
Polkę, co zrozumiałe, czekają poważne konsekwencje. Zostało wszczęte dochodzenie ws. nieuprawnionego użycia pojazdu i stworzenia zagrożenia w ruchu drogowym.
Okazało się także, że 29-latka około półtorej godziny przed opisywaną interwencją została zatrzymana przez inny patrol za przekroczenie prędkości. Choć na niemieckich autostradach z reguły nie ma żadnych ograniczeń i można mknąć ile dusza zapragnie, to odcinkowo zdarzają się limity prędkości. I na ograniczeniu do 80 km/h Polka jechała 140 km/h. Po krótkiej kontroli i otrzymanym mandacie ruszyła w dalszą drogę. A potem, z niewyjaśnionych przyczyn, pojechała autostradą pod prąd. Była trzeźwa.
polizei.sachsen.de / Fot. Jonas Augustin/Unsplash