Dział Standardów i Relacji z Klientami Sieci Detalicznej rozesłał instrukcję, by w razie braku paliwa na stacji wywiesić informację o „awarii” pomp i dystrybutorów. Eksperci podkreślają, że to efekt sztucznie zaniżonych cen na stacjach, najpewniej z powodu nadciągających wyborów. Ceny na Orlenie są obecnie znacznie niższe, niż u jakichkolwiek innych sprzedawców, przez co masowo kupują od koncernu paliwo także osoby zza granicy.
Ceny paliw na Orlenie spadły poniżej 6 zł w sprzedaży detalicznej. Jeszcze na początku tego roku główny ekonomista koncernu Orlen Adam Czyżewski ostrzegał w podcaście „Biznes. Między wierszami”, że wyznaczanie cen poniżej notowań z rynku ARA doprowadzi do braków paliwa na stacjach.
– My importujemy paliwa, gdybyśmy obniżyli ceny, to nie opłacałoby się paliw do Polski przywozić, ale opłacałoby się je wywozić. Mało tego, sprzedalibyśmy także więcej w kraju. Popyt by wzrósł, podaż by się skurczyła i mielibyśmy sytuację taką jak na Węgrzech – mówił Czyżewski.
Radio ZET zapytało Orlen, co się od tamtej pory zmieniło, że ceny w sprzedaży detalicznej spadły tak mocno.
– Polityka koncernu zakłada stabilizację cen oraz zabezpieczenie dostaw paliwa dla odbiorców – zarówno w hurcie, jak i detalu. W efekcie już od wielu lat ceny paliw w Polsce są jednymi z najniższych w Europie i to nie tylko w odniesieniu do krajów zachodnich, ale również do regionu Europy Środkowo-Wschodniej. ORLEN, w miarę możliwości, jakie wyznacza rynek, stara się, aby ceny oferowanego paliwa były jak najbardziej atrakcyjne dla klientów – odpowiedziało Biuro Prasowe Orlenu.
– Gdyby stosowano mechanizm mający zapewnić bezpieczeństwo paliwowe, gwarantujące opłacalność importu diesla do Polski, powinien on kosztować 7,50 zł za litr – powiedział analityk ze spółki Reflex Rafał Zywert.
Ekonomiści uważają, że niskie ceny na Orlenie mają obniżyć wskaźnik inflacji przed wyborami. Wyliczenia wskazują, że obecnie jest ona 0,6 pproc. niższa, niż gdyby ceny były rozsądne.
Orlen w specjalnym komunikacie przekonywał, że paliwa na stacjach na pewno nie zabraknie. Jednocześnie zaapelowano, by nie tankować na zapas. To oczywista zapowiedź możliwych braków na stacjach.
Były szef Lotosu Paweł Olechnowicz podkreśla, że apel Orlenu może odnieść skutek odwrotny od zamierzonego.
– Jeżeli w takiej sytuacji sprzedający mówi „uważajcie, bo zabraknie”, to przecież znamy takie sytuacje, jakie się pojawiały, gdy brakowało chleba, mięsa i tak dalej, że im było gorzej, tym większe kolejki były. To jest naturalny ruch. Na pewno społeczeństwo inaczej się nie zachowa – wyjaśnił Olechnowicz.
dj
radiozet.pl
fot. ilustracyjne/fot. Juozas Šalna/CC BY 2.0 DEED/Flickr